piątek, 3 sierpnia 2012

Suzanne Collins-Igrzyska Śmierci

Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny - musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest to prawdziwa walka o przetrwanie...

Katniss nie ma w życiu lekko. Nie dość, że żyje w nędzy i co dzień musi się sporo natrudzić by zdobyć pożywienie dla swojej rodziny, to jeszcze jej młodsza siostra zostaje wylosowana jako trybut w Głodowych Igrzyskach. Co w takiej sytuacji może zrobić kochane starsze rodzeństwo? Zgłosić się na jej miejsce. Nie jestem fanką antyutopii, ale fabuła Igrzysk wciągnęła mnie już od pierwszego rozdziału. Czytając tę książkę mogłam odczuć między innym: zaintrygowanie podczas wyboru trybutów; niepokój spowodowany niewiedzą co stanie się z bohaterką w sytuacji w której odnaleźli ją zawodowcy; oraz wzruszenie po przeczytaniu jak zachowała się Katniss wobec swej małej przyjaciółki Rue gdy ta została trafiona włócznią.

 Zdziwiło mnie to jak lekko czytało mi się książkę pani Collins, może to przez fakt, że wszystkie inne antyutopie i dystopie na które natrafiłam, czytało mi się mozolnie. Nie przeszkadzała mi nawet tak duża ilość opisów znajdujących się w Igrzyskach, choć preferuję dialogi. Narracja pierwszoosobowa była tu strzałem w dziesiątkę bo to właśnie dzięki niej możemy zatopić się jeszcze bardziej w lekturze i przeżywać to co panna Everdeen.

Postaci są ciekawie nakreślone. Mamy odważną i zawziętą Katniss, dobrego i serdecznego Peete, zapijaczonego i sarkastycznego Haymitcha oraz myślącą tylko o rozwoju swojej kariery Effie. Relacje między tymi bohaterami był równie różnorodne jak i ich charaktery, ale najbardziej spodobał mi ta między Katniss a Haymitchem. Ta początkowa wzajemna niechęć do siebie, te kąśliwe komentarze... świetnie ubarwiały książkę.

Okładka pierwszego tomu Igrzysk Śmierci nie powaliła mnie na kolana i po raz pierwszy w życiu wolę tę filmową.
Aczkolwiek moim zdaniem najładniejsze okładki to są te z Wielkiej Brytanii na których jest Sam kosogłos na czarnym tle. Spodobała mi się również okładka chińska, na której przedstawiony jest kosogłos i cienie biegnącej dwójki ludzi przez las.

Początkowo niechętnie sięgałam po tą lekturę bo po wysłuchaniu tylu pochwalnych opinii zawiodę się na niej, ale po przeczytaniu muszę dołączyć się do fanów tej trylogii, gdyż Igrzyska Śmierci to pozycja jak najbardziej godna przeczytania i poświęcenia na nią swojego czasu. Jeśli szukasz książki pełnej akcji to jak najprędzej sięgnij po anytutopię Suzanne Collins.

Autor: Suzanne Collins
Tytuł: Igrzyska Śmierci
Tłumacz: Hesko-Kołodzińska Małgorzata, Budkiewicz Piotr
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2009-05-06
Ocena: 5+/6

7 komentarzy :

  1. Ah, no nie dziwię się, że dołączyłaś do fanów ! Czytałam i również mi się bardzo podobała, uwielbiam całą serię! ^ ^ <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę sobie w końcu skombinować te książkę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Barrrdzo lubię serię pani Collins ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała seria świetna! Chociaż moim zdaniem pierwsza część najlepsza, ale i tak całość rewelacyjna :D

    OdpowiedzUsuń

Jako osoba cierpiąca na brak pewności siebie, niezmiernie się cieszę z wszystkich komentarzy, jakoś one mnie podnoszą na duchu, więc DZIĘKUJĘ, za każdą pozostawioną wiadomość :D