środa, 24 lipca 2013

Marissa Meyer - Saga księżycowa: Scarlet

Drogi Cinder i Scarlet krzyżują się w chwili, w której Ziemia zostaje zaatakowana przez Lunę... Cinder, dziewczyna cyborg zarabiająca na życie jako mechanik, próbuje wydostać się z więzienia, choć wie, że jeśli jej się uda, stanie się najbardziej poszukiwanym zbiegiem we Wspólnocie Wschodniej. Po drugiej stronie kuli ziemskiej ginie babcia Scarlet Benoit. Okazuje się, że Scarlet nie miała świadomości wielu związanych z nią spraw ani śmiertelnego zagrożenia, w którym żyła. Kiedy spotyka Wilka, mającego prawdopodobnie wiadomości o miejscu pobytu babci, czuje powstającą między nimi więź, choć nie potrafi przełamać nieufności. Wspólnie rozwiązują zagadkę, ale wówczas los zderza ich z Cinder przynoszącą nowe pytania bez odpowiedzi.

Normalne życie Scarlet i jej babci może okazać się nie tak normalne jak mogła przypuszczać rudowłosa bohaterka. A dlaczego? Co może się przytrafić zwykłej nastolatce i jej szalonej opiekunce, żyjącym na małej farmie we Francuckim Rieux? Tą właśnie historię opowiada nam autorka w kontynuacji swojej bajkowej Sagi księżycowej. Oczywiście nie można zapomnieć o wątku mechanicznego Kopciuszka pani Meyer. O jej dalszych losach na szczęście dowiadujemy się i w tej części. Czy udało jej się uciec? Jak zareagowała na to okrutna Królowa Levana? A jak słodki Cesarz Kaito? Na wszystkie te nurtujące pytania znajdziemy odpowiedź w Scarlet, co nie oznacza, że autorka zostawi nas też bez jakichkolwiek kolejnych niedopowiedzeń.
Okładka Włoska

Historia jest opowiadana przez narratora trzecioosobowego z perspektywy czterech postaci: tytułowej Scarlet, Cinder, Wilka i Kai'a. Takie rozwiązanie to strzał w dziesiątkę autorki. Przyjemnie było dowiedzieć się co dzieje się we Wspólnocie Wschodniej i co odczuwał Kai, jak radził sobie z wszechobecną paniką i gniewem Levany. Marissa świetnie rozwinęła wszystkie wątki i ciekawie wprowadziła nowe. Zmutowane wilki? Tak, to jest coś pasującego do inności panującej w Sadze... .Co do stylu pisania autorki to zdania nie zmieniłam od czasu przeczytania pierwszej części, niesamowicie lekki i przyjemne w odbiorze pióro, które jest dużą zaletą pani Meyer. To samo tyczy się tłumaczenia, ogromny atut książki, pomijając świetną fabułę. Widać, że Pani Konowrocka wykonała kawał dobrej roboty, a ostatnio często trafiam na niezbyt dokładne tłumaczenia.

Kolejny plus książki to jej bohaterowie. Cinder, Scarlet, Thorne, Kai, Wilk, uwielbiam wszystkich razem i każdego z osobna. Cudownie wykreowane postacie wzorowane na bajkowych postaciach. Ciężko mi doszukać się chociaż jednej postaci której bym nie polubiła, no może znalazła by się jedna, mianowicie Iko. Android, najlepsza przyjaciółka Cinder, z założenia raczej pozytywna postać, mająca wzbudzać pozytywne odczucia, ale mnie w większej mierze irytowała i nie lubiłam fragmentów w których się pojawiała. Nie mniej jednak jak każdy bohater tej książki została dokładnie nakreślona i stworzona. Przyznam, że ciężko rozpisać mi się o głównych żeńskich postaciach bo cały mój zachwyt skupił się na Thorne'ie i Kaito. Coś czuję, że obaj jeszcze będą zabiegać o względu dziewczyny-cyborga, a ja nie będę umiała się zdecydować po czyjej stronie stanąć. Z jednej strony uroczy młody cesarz, przystojny, rozważny i nie szufladkujący ludzi (ewentualnie robotów) a z drugiej Kapitan Carswell T. charakteryzujący się lubością do pięknych dziewcząt, ale i pozytywnym myśleniem i poczuciem humoru. Jeżeli moje prognozy się sprawdzą będę miała kłopoty z wyborem.


Okładka ponownie mnie urzekła, aczkolwiek może nie aż tak bardzo jak ta od Cinder. Ogólnie bardzo mi się podoba motyw Wydawnictwa Egmont z tymi porcelanowymi laleczkami przebranymi za bohaterki. Zdecydowanie jest to lepszy wybór niż przy okładce oryginalnej która jest dla mnie okropna. Kolorystyka mdła, czcionka tandetna, moim zdaniem zagraniczny wydawca się nie postarał i jego wizja jest odpychająca. Chociaż muszę przyznać, że przynajmniej trzyma się motywu pasującego do pierwszej części, a zdarzają się okładki które ani trochę nie pasują do poprzednich części. Poza naszą, pozytywne odczucia wzbudziła we mnie jedynie okładka z Włoch. Jej tajemniczość, właściwy dobór kolorów, cudo! Mimo wszystko w dalszym ciągu, nasze rodzime wersje wygrywają z zagranicznymi.

Podsumowując Scarlet to porywająca kontynuacja, aczkolwiek nie aż tak, by wciągnęła mnie już od pierwszej strony. Miałam pewne kłopoty z wczytaniem się, dopiero koło 80 strony udało mi się mocno wciągnąć, ale wtedy to już oderwać się nie mogłam. Z niecierpliwością czekam na część trzecia i na jakąś informację odnośnie tego do jakiej bajki będzie nawiązywała ta książka. Każdemu kto jeszcze nie sięgnął po Sagę Księżycową polecam to zmienić i popędzić jak najszybciej do jakiejś księgarni, tudzież biblioteki. Seria jak najbardziej godna poświęcenia jej czasu, idealna na wakacyjne leniwe dni!

Autor: Marissa Meyer
Tytuł: Cinder
Tłumacz: Dorota Konowrocka
Liczba stron: 495
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2013-05-08
Ocena: 5/6

                               Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont! :)


5 komentarzy :

  1. Świetna kontynuacja, bardzo mi się podobała i wprost nie mogę doczekać się kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze, to jestem tu pierwszy raz, bardzo podoba mi się szablon i już dodaję Cię do obserwowanych ;)
    A co do książki? Sama nie wiem. Co do pierwszego tomu podobały mi się porównania, że to taki "inny Kopciuszek". Ale sama nie wiem. Może jak trafi mi w ręce, do przeczytam, ale nie będę szukać na siłę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) A po Scarlet naprawdę warto sięgnąć ;)

      Usuń
  3. Bardzo polubiłam tą serię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez jakiś czas miałam na półce Cinder, jednak cały czas były lektury bardziej ciągnące mnie od niej. Później zaczęłam i przerwałam po paru stronach i tak już zostało. Może keidyś zapoznam się z nią i ze Scarlet :)

    Zapraszam na: darkmelody69.blogspot.com (WIELKA REAKTYWACJA BLOGA! :D )

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Jako osoba cierpiąca na brak pewności siebie, niezmiernie się cieszę z wszystkich komentarzy, jakoś one mnie podnoszą na duchu, więc DZIĘKUJĘ, za każdą pozostawioną wiadomość :D