poniedziałek, 4 lutego 2013

Eva Voller - Magiczna gondola



Siedemnastoletnia Anna spędza wakacje w Wenecji. Podczas jednego ze spacerów jej uwagę przykuwa czerwona gondola. Dziwne. Czyż w Wenecji wszystkie gondole nie są czarne? Gdy niedługo potem Anna wraz z rodzicami ogląda paradę historycznych łodzi, zostaje wepchnięta do wody – a na pokład czerwonej gondoli wciąga ją niewiarygodnie przystojny młody mężczyzna. Zanim dziewczyna zejdzie z powrotem na pomost, powietrze nagle zacznie drżeć i świat rozpłynie się Annie przed oczami.

Magiczna gondola to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Voller. Czy przyjemne? Jak najbardziej. Do sięgnięcia po książkę zachęciła mnie cudowna okładka a także intrygujący opis. Gdy ujrzałam tę pozycję w zapowiedziach od razu wiedziałam, że nie mogę obojętnie przejść obok tej lektury. Książka wprawdzie trochę sobie poczekała na półce, ale ponoć wyczekane to później lepsze. Myślę, że to powiedzenie sprawdza się i w tej sytuacji.

Funkcję narratora sprawuje Anna, 17letnia Niemka która przybyła do Wenecji na wakacje wraz z rodzicami, z których oboje są naukowcami. Opisy sytuacji, przeżyć i uczyć w jej wydaniu są bardzo przyjemnie podane, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko, nie orientując się nawet, że już znalazło się w połowie lektury. Język którym posługuje się autorka a także tłumaczka jest nadzwyczaj lekki. Porównania użyte w tekście, np wygląd Miley Cyrus czy postacie ze Zmierzchu, są wybrane takie, że mniej więcej każdy może się zorientować o czym mowa, a nie jak w niektórych innych powieściach, takie, że ktoś nie obeznany aż tak w temacie nie wie o czym mowa. Zdecydowanie sposób w jaki została napisana ta książka zalicza się do jej atutów.

Postaci też są zaletą tej powieści. Świetnie nakreślona główna bohaterka opowiadająca nam swoją historię, gdy niespodziewanie zostaje przeniesiona w czasie, konkretniej do XV wieku, jest odważna, dzielnie znosi swój los a ponadto umie się dostosować do swojej sytuacji i jest skora do poświęceń. Brzmi to trochę jak opis wyidealizowanej osoby, lecz czytają książkę czuje się, że ta siedemnastolatka jest normalną dziewczyną co pozwala się czytelnikowi z nią lekko utożsamić. Na plus również były kreacje Sebastiana, Bartolomea, Matthiasa i Dorothey. Co do tej ostatniej to głupota jej postaci aż rzucała się w oczy co akurat bardzo dobrze odwzorowywało jak może zachowywać się obsesyjnie zakochana kobieta pozbawiona mózgu. Na minus z kolei był dla mnie Alivise, jego historię można było bardziej rozwinąć, uzasadnić motywy jego działań i dorzucić nieco czarnego humoru. Niezbyt też spodobał mi się wątek miłosny który moim zdaniem za szybko był rozwinięty i, przepraszam, że tak się wyrażę, z tyłka wzięty. Niby było wspomniane, że  "Zwycięzca" wywarł na Annie duże wrażenie, aczkolwiek za słabo to było jak dla mnie rozpisane i poprowadzone.

Jeśli chodzi o okładkę to w moim przypadku spełniła swoje zadanie idealnie. Od razu gdy ją ujrzałam przykuła mój wzrok i nie mogłam jej spuścić z oczu, przyglądałam się każdemu jej fragmentowi aż przestudiowałam ją dokładnie. Po wewnętrznej stronie książki, oprawa wciąż jest cudowna, co nie często się zdarza, skrzydełka w kolorze morskim z kręconymi szlaczkami nadają wrażenia takiej delikatności. Idealnie komponuje się z treścią powieści. Warto byłoby też coś wspomnieć o niemieckiej okładce. Jest ładna i to muszę przyznać bez wahania, ale jak na mój, dość dziwny zazwyczaj gust, wzbudza ona u mnie skojarzenia z książką dla dzieci. Gdyby to u nas Wydawnictwo Egmont wydałoby Magiczną gondolę w tej wersji to pewnie ta cudowna książka zostałaby przeze mnie pominięta.

Mimo, że ciągle się wszystkim w tej powieści zachwycam, bo zdecydowanie jest czym, to jednak czego mi w niej zabrakło. Czegoś takiego wyrazistego. Czegoś co nie pozwoliłoby mi w nocy spać każąc o tym rozmyślać  Czegoś co sprawiłoby, że na długo nie zapomnę o tej lekturze. Jednak tego czegoś nie było i obawiam, że się, że za miesiąc, dwa, zapomnę o uczuciach towarzyszących mi przy czytaniu tej książki. Jednakże póki co jestem nią zachwycona i z czystym sumieniem polecam ją wszystkim miłośnikom fantasy i podróży w czasie. Myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. Więc wszystkim wam polecam pobiegnąć gdzieś do księgarni, lub skorzystać z tych internetowych i zaopatrzyć się w swój egzemplarz książki Evy Voller.
 
Autor: Eva Voller
Tytuł: Magiczna gondola
Tłumacz: Agata Janiszewska
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2012-09-19
Ocena: 5-/6

                   Za książką bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont! :)



piątek, 1 lutego 2013

Alyson Noel - Na zawsze


Ever i Damen musieli zmierzyć się z najpotężniejszymi wrogami, walczyć ze złem, zazdrością i zdradą. Teraz, by na zawsze być razem, muszą wrócić do samego początku i podważyć wszystko, w co wierzą. Czy przetrwają tę najpoważniejszą próbę miłości? Wierni czytelnicy wreszcie dotrą do zaskakującego finału!

Seria Nieśmiertelni autorstwa Alyson Noel była niegdyś moim ulubionym cyklem książkowym. Dla nierozczytanej jeszcze fanki Zmierzchu pierwszy tom Ever był strzałem w dziesiątkę, niestety później, po przeczytaniu nieco ciekawszych i lepiej napisanych paranormali, mój entuzjazm względem tej powieści malał, a każdą kolejną część czytałam tylko dlatego, że postanowiłam skończyć tą serię przez fakt jakim sentymentem darzyłam pierwszy tom.

Jak w każdej części rolę narratora sprawuje Ever. Sposób w jaki nam przedstawia swoją historię nie jest zachwycająca a wręcz momentami męczący. Wprawdzie autorka świetnie wpasowała się z nim w język jakim mogłaby się posługiwać licealistka, aczkolwiek wolałabym by aż tak dokładnie się z nim nie dopasowywała. Nie wiem jakiego słowa pierwotnie użyła pani Noel w swojej książce, ale gdy ujrzałam na którejś stronie słowo "zarąbista" to jakoś mi to nie pasowało do książki. Wiem, że to książka dla młodzieży, ale mimo wszystko wolę gdy w książkach słowa są odrobinę bardziej wyszukane, w tym wypadku chyba obwiniam tłumaczkę.

Cukierkowy wątek miłosny głównych bohaterów tak jak i w poprzedniej części był nazbyt cukierkowy jak na moje możliwości zdzierżenia przesłodzonych klimatów. Postacie są przerysowane i denerwujące. Są w stu procentach pozbawione charyzmy. No i jeszcze to uczucie miłości które kieruje Ever w każdej chwili jej życia. Nieważne na jakiej stronie otworzy się książkę, myśli bohaterki będą krążyły wokół miłości. Po prostu wątek miłosny jest tak wypchnięty na pierwszy plan, że nie jestem w stanie nic powiedzieć o bohaterach czy jakiejkolwiek akcji w książce.

Okładka jest jedyną rzeczą za która mogę pochwalić tę część serii. Rzeczywiście jest ładna i przyciąga wzrok, aczkolwiek na polu graficznym przegrywamy z oprawą z Niemiec. Ich wersja jest niesamowita, tajemnicza, ale też i oddająca treść powieści. Co do Amerykańskiej to z całej serii wydanej tam, ta jest najlepsza. Tyle na ten temat.

Sama okładka informuje nas na czym skupiać będzie się książka, więc wiedziałam na co się piszę. Mimo wszystko chciałam dotrzeć do tej części i cieszę się, że nie przerwałam w połowie bo teraz z czystym sumieniem mogę określić, że ta seria jest porażką. ALE dla młodszych czytelniczek, lub dla osób dopiero zagłębiających się w świecie fantasy i paranormali seria może okazać się idealna. Niestety kiedyś dla mnie książka była cudowna, ha nawet prowadziłam forum o serii, tak teraz wolę ambitniejsze książki. Niemniej jednak nie żałuję, że zaczęłam przygodę z twórczością Pani Noel bo to dzięki niej sięgnęłam po kolejne książki i rozczytałam się w tym gatunku.

Autor: Alyson Noel
Tytuł: Na zawsze
Tłumacz: Marta Kitowska
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2012-09-19
Ocena: 3+/6

                          Za książkę bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat! :)