poniedziałek, 4 listopada 2013

Dorota Świątkowska - Moje wypieki i desery

„Moje wypieki i desery” to książka Doroty Świątkowskiej, autorki jednego z najbardziej znanych blogów o tematyce kulinarnej – mojewypieki.com.

W książce znajdziemy najbardziej popularne przepisy na wypieki i desery, zebrane w ciągu sześciu lat blogowania, okraszone kolorowymi zdjęciami. Dzięki autorce będziemy mogli zajadać się wyśmienitymi sernikami, ciastami drożdżowymi i czekoladowymi, muffinkami i babeczkami, mrożonymi deserami, tortami, makowcami, mazurkami i wieloma innymi. To niezrównany niezbędnik dla każdego smakosza!

Moje wypieki i desery
to książka która sprawia, że człowiek robi się głodny już na sam widok okładki, nie wspominając już o pokusie po ujrzeniu zdjęć i przeczytaniu przepisów w jej wnętrzu!

Przyznam, że rzadko sięgam po książki kulinarne, zazwyczaj ograniczam się do sprawdzonych rodzinnych przepisów. Niemniej jednak piękne wydanie tej wielkiej księgi sprawiło, że po prostu poczułam, że muszę zapoznać się z jej zawartością. Po jej ujrzeniu miałam nieodpartą chęć upieczenia ciasteczek przedstawionych na okładce.

Zdjęcia zrobione przez Panią Dorotę Świątkowską są przecudowne, wszystkie wypieki na nich ujęte mogą sprawić, że od samego patrzenia na nie, jest się gotowym porzucić wszystkie swoje diety. W takim wydaniu w jakim prezentują się opisane tam ciasta, byłabym skłonna zjeść nawet te, które zawierają składniki za którymi nie przepadam.

Oglądanie każdego zdjęcia, kartkowanie stron, czytanie tych niesamowitych przepisów, sprawiało mi niesamowitą przyjemność. Dużym atutem tej książki jest precyzyjność instrukcji i dokładnie podane proporcje przez autorkę. Jest to niezwykle pomocne i dzięki tym wskazówkom zepsucie ciasta poprzez złe proporcje wydaje się już niemal niemożliwe.

Zachwyciło mnie tak ładne wydanie książki, podział na rozdziały, i obiektywnie stwierdzając - nie ma w tej książce czegoś co by mi się nie spodobało. Nadaje się idealnie zarówno dla doświadczonych osób jak i tych którzy pieką tylko na święta. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, przepisy są zarówno bardzo czasochłonne jak i są też takie przy których nie trzeba wiele czasu i można się przy nich szybko uwinąć.

Dzięki Pani Świątkowskiej wiem, że spędzę teraz wiele godzin w kuchni, zajęta próbami upieczenia czegoś równie pięknego i smacznego co ona, a moja rodzina i znajomi zostaną zasypani wypiekami! :)

                           Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont!

Autor: Dorota Świątkowska
Tytuł: Moje wypieki i desery
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2013-10-23
Ocena: 6+/6

wtorek, 30 lipca 2013

WYPRZEDAŻ



Każda z wystawionych tu książek jest w stanie idealnym i w miękkiej oprawie :>

Leanne Renee Hieber - Dziwna i piękna opowieść o Percy Parker - 10zł
Leanne Renee Hieber - Walka światła i mroku o Percy Parker - 10zł
Cassandra Clare i inni - Wakacje z piekła - 10 zł
Kim Harrison i inni - Randki z piekła - 10 zł
Dee Shulman - Gorączka - 12 zł
Zoe Marriott - Królestwo łabędzi - 10 zł
Carrie Jones - Oczarowanie - 10 zł
Meg Cabot - Porzuceni - 10 zł
P.C Cast - Wybranka bogów I - 15 zł
P.C Cast - Wybranka bogów II - 15 zł
P.C Cast & Kristin Cast - Hunted - 15 zł
Lauren Kate - Upadli - 12 zł
Gena Showalter - Mroczny szept - 12 zł
Aprilynne Pike - Magia Avalonu -10 zł
PC Cast & Kristin Cast - Nieposkromiona - 10 zł
Kiersten White - Paranormalność - 10 zł
Kate Mosse - Labirynt - 15 zł
L.J Smith - Świat nocy księga pierwsza: Dotyk wampira, Córki Nocy, Zaklinaczka - 15 zł * Komplet 30 zł
L.J Smith - Świat nocy księga druga: Wybrani, Anioł ciemności, Pakt dusz - 15 zł
L.J Smith - Świat nocy księga trzecia: Łowczyni, Czarny świt, Światło nocy - 15 zł
Sara Shepard - Pretty Little Liars: Bez skazy -  15 zł * Komplet 30 zł
Sara Shepard - Pretty Little Liars: Doskonałe -  15 zł
Sara Shepard - Pretty Little Liars: Niewiarygodne -  15 zł
Allyson Noel - Nieśmiertelni: Ever - 10 zł *Komplet 40 zł
Allyson Noel - Nieśmiertelni: Błękitna godzina - 10 zł
Allyson Noel - Nieśmiertelni: W cieniu klątwy - 10 zł
Allyson Noel - Nieśmiertelni: Mroczny płomień - 10 zł
Allyson Noel - Nieśmiertelni: Nocna gwiazda - 10 zł
Allyson Noel - Nieśmiertelni: Na zawsze - 10 zł
Charlaine Harris - Prawdziwe morderstwa - 10 zł
Charlaine Harris - Cykl o Lily Bard: Czysta jak łza -  10 zł * Komplet 20 zł
Charlaine Harris - Cykl o Lily Bard: Czyste szaleństwo -  10 zł
Charlaine Harris - Cykl o Lily Bard: Czyste intencje -  10 zł

Do ceny każdej książki należy doliczyć 5 zł (koszt przesyłki).
Zainteresowanych proszę o kontakt pod postem lub pod adresem tesmerania@gmail.com

czwartek, 25 lipca 2013

Rachel Caine - Wampiry z Morganville: Czarny świt

Morganville nigdy nie było bezpiecznym domem. Lecz teraz miasto nieumarłych może zmienić się… w miasto umarłych – jeśli śmiertelna siedemnastolatka nie powstrzyma inwazji zła…
Odkąd tajemnicze istoty polujące na wampiry zawładnęły miastem, w Morganville trwa walka na śmierć i życie. Większość mieszkańców uciekła, ale Claire, jej cudowny chłopak Shane i ich przyjaciele zostali.
Nieprzyjaciel pomnaża swoje szeregi, siły wampirów słabną, zwłaszcza od kiedy Amelie – wampirza władczyni miasta – została zainfekowana przez wroga zabójczym wirusem. Wygląda na to, że jeżeli Claire nie znajdzie sposobu na uleczenie Amelie i pokonanie zła, Morganville stanie się miejscem naprawdę upiornym…

Powroty do Morganville to zawsze moje ulubione powroty. Jedyna tylo tomowa seria książek która nie jest w stanie mi się nigdy znudzić. Ten wyjątkowy klimat towarzyszący mi przy pochłanianiu każdego zdania, te cięte dowcipy bohaterów, ich niebezpieczne przygody. Tylko Rachel potrafi mnie tak długo utrzymać przy sobie. Mimo, że to już 12 część widać, że autorce pomysły się nie kończą... a mi chęci do czytanie jej "wypocin". A co tym razem dla nas przygotowała? Kontynuację tematu draugów. Jedynych śmiercionośnych rywali zwykłych wampirów. Jak zwykle bez pomocy Claire i jej przyjaciół, beztroskie życie krwiopijców mogłoby już nie być tak beztroskie. Jak przełkną tą konieczność współpracy dumne wampiry? Czy uda im się przezwyciężyć gorsze zło? Przekonajcie się sami sięgając po tą część serii.



Tak jak w Ostatnim Pocałunku, mamy tu styczność z pomieszanym typem narracji. Gdy narrator skupiał się na Claire, narracja była trzecioosobowa, lecz gdy skupiał się na Eve, Shane'ie, Michaelu, Naomi, Oliverze i innych, narracja stawała się pierwszoosobowa. Cieszyłam się mogąc poznać punkt widzenia innych bohaterów, ale mimo wszystko wolałabym by Clare przy każdym używała tego samego typu opisywania historii, a nie, że raz jest pierwszo a raz trzecioosobowy. Styl pisania autorki jest nie zmienny, przyjemny, aczkolwiek nie aż tak lekki, co może wiązać się też z tłumaczeniem. Przekład nie bardzo mi przypadł do gustu, znalazłam parę błędów i literówek. Albo tłumaczka albo korektorki niezbyt się przyłożyły do swojego zadania.

Nigdy nie umiem wybrać ulubionego bohatera z Wampirów z Morganville. Uwielbiam tam każdego, nawet okropnego Jasona. Całą czwórkę przyjaciół z Lot Street za ich sarkastyczne charaktery, za skłonność do poświęceń i to jak się wspierają. Olivera, Myrnina, Amelie, Naomi za to, że nie są tymi cukierkowymi wampirami jak ze Zmierzchu, mimo, że też aż tak krwiożercze też nie są. Postacie wykreowane przez autorkę wszystkie mają w sobie coś co intryguje i sprawia, że chce się jak najszybciej dowiedzieć co dalej stanie się z tym bohaterem. Na plus związki Eve z Michaela i Claire z Shane'em. Nie lubię takich lekko przesłodzonych jakie są tu stworzone, ale te dwa są wyjątkami potwierdzającymi regułę. Uwielbiam rozmowy Shane'a i Claire, ich wspólne romantyczne i smutne fragmenty, idealnie opisane i sparowane charaktery. To samo tyczy się Michaela i Eve, wampira i normalnej dziewczynie, wbrew wszystkiemu i wszystkim.

Z grubsza wszystkie okładki które widziałam są do siebie podobne, nawet bardzo podobne, twarz jakiejś dziewczyny zajmująca 1/2 przestrzeni. Polska wersja jest najmroczniejsza co najbardziej pasuje do treści książki. Najbardziej mi się podoba jednak wersja z ciemnobłękitnym tłem i dziewczyną w krótkich czarnych włosach. Najmniej natomiast wersja o czarno-fioletowej kolorystyce. Czcionka jest dla mnie niezbyt przyciągająca, bardziej odpowiednia jest moim zdaniem wersja bez zbędnych zawijasów.


Ta część parę miesięcy czekała na półce, ale gdy już się do niej dorwałam, nie mogłam jej odlożyć dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. Jak już wspominałam, tylko Rachel Caine potrafi tak długo utrzymać mnie przy swojej serii. Gdy tylko miałam możliwość od razu popędziłam do księgarni po księgę nr 9. Każdego wielbiciela fantasy zachęcam do sięgnięcia po Wampiry z Morganville. Spotkałam się tylko z małą garstką osób którym seria nie przypadłą do gustu. Wciąga od pierwszego rozdziału pozostawiając czytelnika z jedynym i nieodpartym odczuciem głodu i chęci czytania kolejnej części, niczym wampira potrzebującego krwi do przeżycia. Już na sam koniec dodam co jeszcze uwielbiam w ...Morganville. Otóż uwielbiam dodatek na koniec każdej księgi, listę piosenek których słuchała autorka podczas pisania. Jest to miły bonus który może pomóc w odczuwaniu tego samego co Pani Caine przy pisaniu. Od pierwszej księgi poszukuję na liście jednej piosenki która od samego początku idealnie mi pasowała do serii. Chodzi mi o piosenkę My Chemical Romance - Vampires will never hurt you. Gdy po tylu księgach wreszcie ujrzałam ją na liście poczułam nieodpartą ekscytację, wreszcie, ohh wreszcie Rachel znalazła tą genialną piosenkę. Podsumowując: Kocham Morganville i życzę każdemu takiej samej radości z czytania książki jaką ja odczuwam przy tej.


Autor: Rachel Caine
Tytuł: Czarny świt
Tłumacz: Cichowicz Anna
Liczba stron: 347
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2012-11-08
Ocena: 6/6



środa, 24 lipca 2013

Marissa Meyer - Saga księżycowa: Scarlet

Drogi Cinder i Scarlet krzyżują się w chwili, w której Ziemia zostaje zaatakowana przez Lunę... Cinder, dziewczyna cyborg zarabiająca na życie jako mechanik, próbuje wydostać się z więzienia, choć wie, że jeśli jej się uda, stanie się najbardziej poszukiwanym zbiegiem we Wspólnocie Wschodniej. Po drugiej stronie kuli ziemskiej ginie babcia Scarlet Benoit. Okazuje się, że Scarlet nie miała świadomości wielu związanych z nią spraw ani śmiertelnego zagrożenia, w którym żyła. Kiedy spotyka Wilka, mającego prawdopodobnie wiadomości o miejscu pobytu babci, czuje powstającą między nimi więź, choć nie potrafi przełamać nieufności. Wspólnie rozwiązują zagadkę, ale wówczas los zderza ich z Cinder przynoszącą nowe pytania bez odpowiedzi.

Normalne życie Scarlet i jej babci może okazać się nie tak normalne jak mogła przypuszczać rudowłosa bohaterka. A dlaczego? Co może się przytrafić zwykłej nastolatce i jej szalonej opiekunce, żyjącym na małej farmie we Francuckim Rieux? Tą właśnie historię opowiada nam autorka w kontynuacji swojej bajkowej Sagi księżycowej. Oczywiście nie można zapomnieć o wątku mechanicznego Kopciuszka pani Meyer. O jej dalszych losach na szczęście dowiadujemy się i w tej części. Czy udało jej się uciec? Jak zareagowała na to okrutna Królowa Levana? A jak słodki Cesarz Kaito? Na wszystkie te nurtujące pytania znajdziemy odpowiedź w Scarlet, co nie oznacza, że autorka zostawi nas też bez jakichkolwiek kolejnych niedopowiedzeń.
Okładka Włoska

Historia jest opowiadana przez narratora trzecioosobowego z perspektywy czterech postaci: tytułowej Scarlet, Cinder, Wilka i Kai'a. Takie rozwiązanie to strzał w dziesiątkę autorki. Przyjemnie było dowiedzieć się co dzieje się we Wspólnocie Wschodniej i co odczuwał Kai, jak radził sobie z wszechobecną paniką i gniewem Levany. Marissa świetnie rozwinęła wszystkie wątki i ciekawie wprowadziła nowe. Zmutowane wilki? Tak, to jest coś pasującego do inności panującej w Sadze... .Co do stylu pisania autorki to zdania nie zmieniłam od czasu przeczytania pierwszej części, niesamowicie lekki i przyjemne w odbiorze pióro, które jest dużą zaletą pani Meyer. To samo tyczy się tłumaczenia, ogromny atut książki, pomijając świetną fabułę. Widać, że Pani Konowrocka wykonała kawał dobrej roboty, a ostatnio często trafiam na niezbyt dokładne tłumaczenia.

Kolejny plus książki to jej bohaterowie. Cinder, Scarlet, Thorne, Kai, Wilk, uwielbiam wszystkich razem i każdego z osobna. Cudownie wykreowane postacie wzorowane na bajkowych postaciach. Ciężko mi doszukać się chociaż jednej postaci której bym nie polubiła, no może znalazła by się jedna, mianowicie Iko. Android, najlepsza przyjaciółka Cinder, z założenia raczej pozytywna postać, mająca wzbudzać pozytywne odczucia, ale mnie w większej mierze irytowała i nie lubiłam fragmentów w których się pojawiała. Nie mniej jednak jak każdy bohater tej książki została dokładnie nakreślona i stworzona. Przyznam, że ciężko rozpisać mi się o głównych żeńskich postaciach bo cały mój zachwyt skupił się na Thorne'ie i Kaito. Coś czuję, że obaj jeszcze będą zabiegać o względu dziewczyny-cyborga, a ja nie będę umiała się zdecydować po czyjej stronie stanąć. Z jednej strony uroczy młody cesarz, przystojny, rozważny i nie szufladkujący ludzi (ewentualnie robotów) a z drugiej Kapitan Carswell T. charakteryzujący się lubością do pięknych dziewcząt, ale i pozytywnym myśleniem i poczuciem humoru. Jeżeli moje prognozy się sprawdzą będę miała kłopoty z wyborem.


Okładka ponownie mnie urzekła, aczkolwiek może nie aż tak bardzo jak ta od Cinder. Ogólnie bardzo mi się podoba motyw Wydawnictwa Egmont z tymi porcelanowymi laleczkami przebranymi za bohaterki. Zdecydowanie jest to lepszy wybór niż przy okładce oryginalnej która jest dla mnie okropna. Kolorystyka mdła, czcionka tandetna, moim zdaniem zagraniczny wydawca się nie postarał i jego wizja jest odpychająca. Chociaż muszę przyznać, że przynajmniej trzyma się motywu pasującego do pierwszej części, a zdarzają się okładki które ani trochę nie pasują do poprzednich części. Poza naszą, pozytywne odczucia wzbudziła we mnie jedynie okładka z Włoch. Jej tajemniczość, właściwy dobór kolorów, cudo! Mimo wszystko w dalszym ciągu, nasze rodzime wersje wygrywają z zagranicznymi.

Podsumowując Scarlet to porywająca kontynuacja, aczkolwiek nie aż tak, by wciągnęła mnie już od pierwszej strony. Miałam pewne kłopoty z wczytaniem się, dopiero koło 80 strony udało mi się mocno wciągnąć, ale wtedy to już oderwać się nie mogłam. Z niecierpliwością czekam na część trzecia i na jakąś informację odnośnie tego do jakiej bajki będzie nawiązywała ta książka. Każdemu kto jeszcze nie sięgnął po Sagę Księżycową polecam to zmienić i popędzić jak najszybciej do jakiejś księgarni, tudzież biblioteki. Seria jak najbardziej godna poświęcenia jej czasu, idealna na wakacyjne leniwe dni!

Autor: Marissa Meyer
Tytuł: Cinder
Tłumacz: Dorota Konowrocka
Liczba stron: 495
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2013-05-08
Ocena: 5/6

                               Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont! :)


środa, 8 maja 2013

Brak Natchnienia - krótko o ostatnio przeczytanych książkach

Od dłuższego czasu nie mam siły zupełnie na nic, wcześniej przez ciągłe uczenie się do testów, teraz bo za gorąco i mózg mi wyparowuję, ale przydałoby się coś napisać tak więc o tym co ostatnio przeczytałam.




1.  Gorączka - Dee Shulman

Jest to książka o której słyszałam mieszane opinie, i sama jakoś nie rozumiem tych negatywnych. Książka zaintrygowała mnie już od pierwszej strony, nietypowa bohaterka, nietypowa szkoła, mniej oryginalny gladiator i mało oryginalna historia starożytnego bohatera, ale po połączeniu obu wątków, wyszła całkiem dobra i ciekawa książka. Postacie tak jak już wcześniej napisałam: jedni wyróżniający się swą osobowością, drudzy nie. Pierwszoosobowa narracja i styl pisania autorki były lekkie i bardzo przyjemne w odbiorze, a książkę czytało się bez męczenia z długimi i zbędnymi opisami. Ogólnie odebrałam książkę bardzo pozytywnie, ale bez rewelacji i wystawiłabym jej ocenę 4+/6.





2.  Królestwo Łabędzi - Zoe Marriott

Na tą pozycję byłam bardzo nakręcona i może za dużo od niej wymagałam. Z początku strasznie mnie nudziła i nie mogłam się przebić przez pierwsze sto stron. Potem akcja trochę bardziej mi przypasowała, aczkolwiek wciąż to nie było to na co liczyłam. Prowadzona w książce narracja pierwszoosobowa mi również nie podpasowała gdyż bardziej by tu pasowała wersja z trzecioosobowym. Styl pisania autorki był nieco nudnawy, a postacie jak na mój gust odrobinę papierowe. W prawdzie nie była to tak okropna książka jak by to mogło wynikać z mojej hmm bardzo bardzo krótkiej "recenzji", ale nie poruszyła mnie ta książka i oceniam ją 3+/6.




3 . Requiem - Lauren Oliver

A po tej książce wiele się spodziewałam i wiele dostałam. Trylogię Delirium uwielbiam od samego początku i wprost nie mogłam wytrzymać czekając aż przeczytam tą książkę! No i jak liczyłam tak się nie zawiodłam. Po zakończeniu Pandemonium byłam w ogromnym szoku, tutaj, przez całą książkę szok trwał nieprzerwanie. Ta przemiana Leny od pierwszej części do tej części jest niewyobrażalna, ale w pozytywny sposób, bo widać, że jest to skutkiem czegoś, a nie zwykłej nieścisłości u autorki. Wspaniały styl pisania Pani Oliver, bohaterowie, nieprzerwana akcja, spotkanie Leny i Hanny, ahh, to wszystko zalicza się do ogromnych plusów książki. Jedynie zakończenie mnie lekko zawiodło, takie nijakie, bez takiej hmm wyrazistości, niby to zakończenie otwarte, ale mimo wszystko wolałabym dostać konkrety, co się z każdym stało i jak się cały bunt zakończył. Ocena: 6/6.

4. Wampiry z Morganville: Ostatni Pocałunek - Rachel Caine

A oto kolejna pozycja na którą liczyłam, bo wiedziałam, że Pani Caine nie mogłaby mnie zawieść. Mimo, że to już bodajże 11 część to seria mi się nie nudzi, mogę mieć nieco przyćmione poglądy dzięki postaciom Shane'a i Michaela, ale w tym cyklu zawsze mnie coś zainteresuje. I tak również było i tym razem. Od książki oderwać się nie mogłam i zarywałam dla niej noce przed testami. Claire jest jedną z niewielu żeńskich postaci które przez wszystkie tomy prawie, że w ogóle mnie nie irytuje. Sposób opisywania zdarzeń u autorki, niezmienny od pierwszego tomu, bez zbędnych opisów, wprowadzania do sytuacji, po prostu jakbym oglądała film, widzę wszystko jak się szybko dzieje i nie można sie oderwać od tego obrazu. Ocena: 6/6.







Trochę tak nie jestem zadowolona z tych skrótowych opinii, ale no wypadało coś napisać. Tak nawiasem mówiąc, dziś premiera czwartej części Klątwy Tygrysa, jako ambasadorka, zachęcam do zaopatrzenia się w tą pozycję! :)





niedziela, 17 marca 2013

Tricia Rayburn - Mroczna toń


Vanessa nie wie, jak przetrwać jako syrena. Kiedy wraca do nadmorskiego miasteczka na letnie wakacje, wszystko dookoła przypomina jej o byłym chłopaku, Simonie. Wciąż go kocha i gotowa jest zrobić wszystko, aby naprawić dawne błędy. Czy powinna jednak pozwolić Simonowi zbliżyć się do siebie, skoro teraz może mu zadać tylko ból? Czy Simon odwzajemni jej uczucie, jeśli pozna straszliwą prawdę? Vanessa musi podążać za swoją syrenią naturą, niezależnie od ofiar.

Do całej trylogii o Syrenach nie musiałam długo się przymierzać, od razu wiedziałam, że gdy tylko seria pojawi się na półkach w księgarni będę musiała po nią sięgnąć. Wspominam sobie czasem to uczucie ekscytacji po przeczytaniu opisu i ujrzeniu okładki - musiałam mieć tą książkę. Po przeczytaniu pierwszego i drugiego tomu wiedziałam, że to była bardzo dobra decyzja. W prawdzie Mroczna toń nie przypadła mi do gustu tak bardzo jak poprzednie części, to jednak dzięki swojej niesamowitej końcówce na długi czas pozostanie u mnie sentyment do tego cyklu.

Jako osoba preferująca narratorów trzecioosobowych nie pochwalam decyzji autorki o wyborze w swych książkach narratora pierwszoosobowego. Chociaż z drugiej strony nie wiem z czyjego punktu widzenia mógłby tu opowiadać akcje bo jakoś nie wyobrażam sobie by mógł tą historię streszczać ktoś inny niż Vanessa. No może mogłyby się pojawić fragmenty opowiadane przez którąś z zamordowanych dziewczyn gdy orientowały się, że ktoś je śledzi lub atakuje, to rzeczywiście mogłoby być ciekawe. Co do języka i stylu pisania to zarówno autorki, jak i tłumaczki są dość lekkie i przyjemne. Opisy czasem zdarzały się z lekka nudne, tak, że traciłam koncentracje nad książką i zaczynałam myśleć o czymś innym, ale na szczęście takie momenty zdarzały się bardzo rzadko.

Okładka US
Jeśli chodzi o postacie to w tej części większość z nich niestety irytowała mnie bardziej niż w poprzednich częściach. Za Vanessą nie przepadałam za bardzo od samego początku, lecz w tej części to już w ogóle ciężko było mi ją znieść, nawet nie wiem czemu, ale jakoś negatywnie ją odbierałam. Simmon który jest wspaniałym chłopakiem też w tej części nie zaskarbił sobie mojej sympatii, zbyt troskliwy i nadopiekuńczy, przez całą książkę odczuwałam, że jedyna rzecz o jakiej ten facet może myśleć to tylko i wyłącznie bezpieczeństwo Vanessy i nic poza tym. Najbardziej jak dla mnie zepsuta została postać Paige, jako syrena odbierałam ją jako zbyt pewną siebie co mnie niesamowicie denerwowało. Najgorsze jednak było zminimalizowanie wątku Caleba, który jako jedyny niczym mnie do siebie nie zraził w żadnej części, tak czekałam na tego chłopaka, a tu co? Pojawia się raz na 30, ale za to prawie w ogóle się nie odzywając. To mnie niestety zawiodło. Brak mi też było postaci Parkera który pojawił się w Głębi, a w tej części został tylko raz czy dwa wspomniany. Szczerze powiedziawszy wolałam właśnie parę: Vanessa + Parker. Nie był on przesłodzony i nie myślał wyłącznie o życiu Van, co mi bardziej odpowiada niż ckliwy Simmon. Na plus są też nowe postacie, czyli Natalie i Colin. Co do tej pierwszej to wreszcie jakiś zamiennik w roli antagonisty na miejsce Zary i Rainy, w końcu ile razy można się ich pozbyć a one będą wciąż wracały? Jeśli chodzi o Colina to nawet gdy wszystkie wskazówki wskazywały na to, że to on był złym to ja go wciąż nie wiedząc czemu lubiłam.

Okładka UK
Okładka jak zwykle ładna, dobrze nawiązująca do treści książki i nie odbiegająca od schematu poprzednich. Mimo wszystko jestem zakochana w amerykańskich okładkach które o niebo lepiej oddają ten klimat i po prostu są cudowne i nie mogę od nich oderwać wzroku. To samo tyczy się oprawy z Brazylii, chociaż akurat trzeciej części nie mogłam znaleźć. Na pewno możemy szczycić się tym, że mamy ładniejsze okładki niż Brytyjskie. Jakoś nie przepadam za większością Brytyjskich okładek i to nie tyczy się tylko tej serii. Więc mimo, że okładki mamy śliczne to niestety znajdzie się kilka o wiele, wiele piękniejszych.

Podsumowując Mroczna toń to bardzo dobra kontynuacja trylogii, ma kilka minusów, ale też sporo zalet, między innymi świetny klimat i oryginalną fabułę. Jako, że jest to zakończenie trylogii, autorka mogła się nieco bardziej postarać, ale nie jest źle, od ostatnich stu stron wprost nie mogłam się oderwać. Myślę, że każdy kto chcę się oderwać na trochę od rzeczywistości i ma ochotę na jakąś lekką a zarazem wciągająca lekturę powinien sięgnąć po całą serię o Syrenach. A tak już troszeczkę odbiegając od tego, to spostrzegłam, że każda trylogia wydana przez Wydawnictwo Dolnośląskie jest zawsze jedną z moich ulubionych serii. Magiczny krąg, Moorehawke i Syrena wszystkie te trzy trylogie są jednymi z moich ulubionych książek. Wniosek: Wydawnictwo Dolnośląskie wydaje genialne trylogie!

Autor: Tricia Rayburn
Tytuł: Mroczna toń
Tłumacz: Anna Kloczkowska
Liczba stron: 388
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania:  2013-01-23
Ocena: 5=/6


                                    Za książką bardzo dziękuję Grupie Publicat! :)

poniedziałek, 11 marca 2013

Cassanda Clare - Miasto zagubionych dusz

Jace jest teraz sługą zła, związanym na całą wieczność z Sebastianem. Tylko mała grupka Nocnych Łowców wierzy, że można go uratować. Żeby to zrobić, muszą zbuntować się przeciwko Clave. I muszą działać bez Clary. Bo Clary rozgrywa niebezpieczną grę zupełnie sama. Ceną przegranej jest nie tylko jej własne życie, ale również dusza Jace’ego. Clary jest gotowa zrobić dla niego wszystko, ale czy nadal może mu ufać? I czy on jest naprawdę stracony? Jaka cena jest zbyt wysoka, nawet za miłość?

Przed rozpoczęciem tej książki miałam mieszane odczucia. Z jednej strony stęskniona za postacią Jace'a wyczekiwałam na premierę, z drugiej strony byłam pełna obaw gdyż przy Mieście Upadłych Aniołów pani Clare mnie nieco zawiodła. No i również podczas czytania moje odczucia były zmienne, przez pierwszą połowę książki nie mogłam się wciągnąć, moja irytacja ciągle rosła, aż nagle... No właśnie, aż nagle zadałam sobie pytanie: czy książka w której występuję bohater z rodu Herondale'ów może być zła? Moja odpowiedź brzmi: nie.
Okładka US

Jak w każdej książce pani Clare, osadzonej w świecie nocnych łowców funkcję narratora spełnia narrator trzecioosobowy, co, jak często powtarzam, jest świetnym wyborem gdyż dzięki niemu poznajemy akcję nie tylko z perspektywy Clary lub Simona, ale też i Aleca, Issabele i Jordana. Z początku narracja niemal każdej postaci poza Alec'iem niesamowicie mnie nudziła, ale wraz z rozwojem akcji co raz bardziej zaczynałam przywykać do każdej postaci, tak jak przywykłam kiedyś przy czytaniu tomów 1-4 gdy czytałam je jeden po drugim. Ostatecznie negatywne odczucia pozostały tylko przy wydarzeniach opisywanych z punktu widzenia Jordana. Styl pisania Cassandry jest dość przystępny i całkiem lekko czyta się jej prace. To samo tyczy się tłumaczki, lecz cały czas nie mogę jej wybaczyć zmiany odmiany imienia Jace.

Bohaterowie książki są świetnie nakreśleni i poza Jordanem i Maią nie ma nikogo kogo bym nie polubiła w tej książce, no dobrze głównie poza Maią. Przyznaję, że jako osoba bardziej nastawiona na Piekielne maszyny i przyjaźniej ustosunkowana na postaci z tej trylogii miałam początkowo problemy na powrót do osób przedstawionych w Darach. Jednak bohaterowie wykreowani przez Panią Clare nie różnią się od siebie zbytnio w obu seriach to też w połowie książki zdążyłam już do nich nieco przywyknąć i zaczęłam darzyć je cieplejszymi uczuciami. Trzeba też przyznać, że w tym aspekcie autorka aż nazbyt się nie popisała i poszła na łatwiznę opisując historię niemal identycznych postaci, zmieniając im tylko otoczenie. Obaj panowie Herondale, William i Jace - sarkastyczni, ze specyficznym poczuciem humoru, niesamowicie przystojni i obaj uważani za jednych z najlepszych Nocnych Łowców, różni ich tylko kolor włosów. Drugim przykładem są Tessa i Clary - inteligentne, odważne, skore do poświęcenia i z początku obie nie mogły być zdefiniowane kim są, a i nie można zapomnieć, że obie od początku przyciągnęły uwagę Herondale'a. Co do Jem'a to jak dla mnie takie lekkie zmieszanie Simona z Alec'iem. James szybko staje się przyjacielem Tessy, ale jest też parabatai Willa. Nawet kot z Instytutu musi być w obu seriach. Przynajmniej Magnus wyszedł jej oryginalnie, i trzeba przyznać, że jest to jedna z najlepszych postaci we wszystkich książkach Cassandry.

Okładka Niemiecka
Co do okładki to jest to chyba najlepsza okładka w historii książek o Nocnych Łowcach wydanych w Polsce. Trzyma się schematu poprzednich, to jeden plus, postać przedstawiona na niej wygląda dość ludzko, drugi plus, moje własne oduczcie zachwytu, trzeci plus. Tylko okładka Miasta szkła, mogłaby być porównywana jako tak samo ładna. Niby gdyby postawić naszą przy zagranicznych to nie ma co się aż tak zachwycać, ale jednak jak się spojrzy na oprawę Miasta upadłych aniołów, to widać duży postęp u grafików Wydawnictwa Mag. Muszę też przyznać, że na głowę Polska okładka bije np. Niemiecką która jest jedną z najgorszych okładek jakie w życiu widziałam.

Podsumowując, gdyż moja recenzja po długiej zwłoce może być lekko chaotyczna i nie zrozumiała, po wielu wahaniach i niepokoju związanym z lękiem o zniszczenie sobie opinii o wspaniałej serii, sięgnęłam po książkę i zdecydowanie moje obawy zostały rozwiane w drugiej połowie tomu. Gdy już wreszcie się tak wciągnęłam w książkę, to żeby móc, (w nocy na wyjeździe dzieląc pokój z innymi), ją czytać brałam krzesło i zamykałam się w ubikacji. Tak, dobrze widzicie, w aktach desperacji tam udawałam się by móc przeczytać kolejne i kolejne rozdziały aż dotarłam zasmucona do ostatniej strony. Świat Nocnych Łowców tak mnie znów pochłonął, że przez niemal dwa tygodnie nie byłam w stanie nic innego czytać i tylko raz na jakiś czas czytałam po rozdziale Mrocznej głębi. Więc w tym chaotycznym podsumowaniu, chaotycznej recenzji pragnę was wszystkich, tych którzy jeszcze nie sięgnęli po 5 tom Darów Anioła z obawy przed zawodem, zapewnić, że nie ma się czego bać, książka jest o niebo lepsza niż poprzedni tom i na prawdę wciąga.


Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Miasto zagubionych dusz
Tłumacz: Anna Reszka
Liczba stron: 549
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2012-11-28
Ocena: 5/6

                   Za książką bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mag! :)


A tak przy okazji, zna się ktoś na tworzeniu wyglądów tych blogów? Bo od dłuższego czasu coś mi się stało i komentarze zlewają się z tłem :C Są widoczne tylko jak się zaznaczy to miejsce myszką, ale chciałabym by były widoczne normalnie :C

poniedziałek, 4 lutego 2013

Eva Voller - Magiczna gondola



Siedemnastoletnia Anna spędza wakacje w Wenecji. Podczas jednego ze spacerów jej uwagę przykuwa czerwona gondola. Dziwne. Czyż w Wenecji wszystkie gondole nie są czarne? Gdy niedługo potem Anna wraz z rodzicami ogląda paradę historycznych łodzi, zostaje wepchnięta do wody – a na pokład czerwonej gondoli wciąga ją niewiarygodnie przystojny młody mężczyzna. Zanim dziewczyna zejdzie z powrotem na pomost, powietrze nagle zacznie drżeć i świat rozpłynie się Annie przed oczami.

Magiczna gondola to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Voller. Czy przyjemne? Jak najbardziej. Do sięgnięcia po książkę zachęciła mnie cudowna okładka a także intrygujący opis. Gdy ujrzałam tę pozycję w zapowiedziach od razu wiedziałam, że nie mogę obojętnie przejść obok tej lektury. Książka wprawdzie trochę sobie poczekała na półce, ale ponoć wyczekane to później lepsze. Myślę, że to powiedzenie sprawdza się i w tej sytuacji.

Funkcję narratora sprawuje Anna, 17letnia Niemka która przybyła do Wenecji na wakacje wraz z rodzicami, z których oboje są naukowcami. Opisy sytuacji, przeżyć i uczyć w jej wydaniu są bardzo przyjemnie podane, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko, nie orientując się nawet, że już znalazło się w połowie lektury. Język którym posługuje się autorka a także tłumaczka jest nadzwyczaj lekki. Porównania użyte w tekście, np wygląd Miley Cyrus czy postacie ze Zmierzchu, są wybrane takie, że mniej więcej każdy może się zorientować o czym mowa, a nie jak w niektórych innych powieściach, takie, że ktoś nie obeznany aż tak w temacie nie wie o czym mowa. Zdecydowanie sposób w jaki została napisana ta książka zalicza się do jej atutów.

Postaci też są zaletą tej powieści. Świetnie nakreślona główna bohaterka opowiadająca nam swoją historię, gdy niespodziewanie zostaje przeniesiona w czasie, konkretniej do XV wieku, jest odważna, dzielnie znosi swój los a ponadto umie się dostosować do swojej sytuacji i jest skora do poświęceń. Brzmi to trochę jak opis wyidealizowanej osoby, lecz czytają książkę czuje się, że ta siedemnastolatka jest normalną dziewczyną co pozwala się czytelnikowi z nią lekko utożsamić. Na plus również były kreacje Sebastiana, Bartolomea, Matthiasa i Dorothey. Co do tej ostatniej to głupota jej postaci aż rzucała się w oczy co akurat bardzo dobrze odwzorowywało jak może zachowywać się obsesyjnie zakochana kobieta pozbawiona mózgu. Na minus z kolei był dla mnie Alivise, jego historię można było bardziej rozwinąć, uzasadnić motywy jego działań i dorzucić nieco czarnego humoru. Niezbyt też spodobał mi się wątek miłosny który moim zdaniem za szybko był rozwinięty i, przepraszam, że tak się wyrażę, z tyłka wzięty. Niby było wspomniane, że  "Zwycięzca" wywarł na Annie duże wrażenie, aczkolwiek za słabo to było jak dla mnie rozpisane i poprowadzone.

Jeśli chodzi o okładkę to w moim przypadku spełniła swoje zadanie idealnie. Od razu gdy ją ujrzałam przykuła mój wzrok i nie mogłam jej spuścić z oczu, przyglądałam się każdemu jej fragmentowi aż przestudiowałam ją dokładnie. Po wewnętrznej stronie książki, oprawa wciąż jest cudowna, co nie często się zdarza, skrzydełka w kolorze morskim z kręconymi szlaczkami nadają wrażenia takiej delikatności. Idealnie komponuje się z treścią powieści. Warto byłoby też coś wspomnieć o niemieckiej okładce. Jest ładna i to muszę przyznać bez wahania, ale jak na mój, dość dziwny zazwyczaj gust, wzbudza ona u mnie skojarzenia z książką dla dzieci. Gdyby to u nas Wydawnictwo Egmont wydałoby Magiczną gondolę w tej wersji to pewnie ta cudowna książka zostałaby przeze mnie pominięta.

Mimo, że ciągle się wszystkim w tej powieści zachwycam, bo zdecydowanie jest czym, to jednak czego mi w niej zabrakło. Czegoś takiego wyrazistego. Czegoś co nie pozwoliłoby mi w nocy spać każąc o tym rozmyślać  Czegoś co sprawiłoby, że na długo nie zapomnę o tej lekturze. Jednak tego czegoś nie było i obawiam, że się, że za miesiąc, dwa, zapomnę o uczuciach towarzyszących mi przy czytaniu tej książki. Jednakże póki co jestem nią zachwycona i z czystym sumieniem polecam ją wszystkim miłośnikom fantasy i podróży w czasie. Myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. Więc wszystkim wam polecam pobiegnąć gdzieś do księgarni, lub skorzystać z tych internetowych i zaopatrzyć się w swój egzemplarz książki Evy Voller.
 
Autor: Eva Voller
Tytuł: Magiczna gondola
Tłumacz: Agata Janiszewska
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2012-09-19
Ocena: 5-/6

                   Za książką bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont! :)



piątek, 1 lutego 2013

Alyson Noel - Na zawsze


Ever i Damen musieli zmierzyć się z najpotężniejszymi wrogami, walczyć ze złem, zazdrością i zdradą. Teraz, by na zawsze być razem, muszą wrócić do samego początku i podważyć wszystko, w co wierzą. Czy przetrwają tę najpoważniejszą próbę miłości? Wierni czytelnicy wreszcie dotrą do zaskakującego finału!

Seria Nieśmiertelni autorstwa Alyson Noel była niegdyś moim ulubionym cyklem książkowym. Dla nierozczytanej jeszcze fanki Zmierzchu pierwszy tom Ever był strzałem w dziesiątkę, niestety później, po przeczytaniu nieco ciekawszych i lepiej napisanych paranormali, mój entuzjazm względem tej powieści malał, a każdą kolejną część czytałam tylko dlatego, że postanowiłam skończyć tą serię przez fakt jakim sentymentem darzyłam pierwszy tom.

Jak w każdej części rolę narratora sprawuje Ever. Sposób w jaki nam przedstawia swoją historię nie jest zachwycająca a wręcz momentami męczący. Wprawdzie autorka świetnie wpasowała się z nim w język jakim mogłaby się posługiwać licealistka, aczkolwiek wolałabym by aż tak dokładnie się z nim nie dopasowywała. Nie wiem jakiego słowa pierwotnie użyła pani Noel w swojej książce, ale gdy ujrzałam na którejś stronie słowo "zarąbista" to jakoś mi to nie pasowało do książki. Wiem, że to książka dla młodzieży, ale mimo wszystko wolę gdy w książkach słowa są odrobinę bardziej wyszukane, w tym wypadku chyba obwiniam tłumaczkę.

Cukierkowy wątek miłosny głównych bohaterów tak jak i w poprzedniej części był nazbyt cukierkowy jak na moje możliwości zdzierżenia przesłodzonych klimatów. Postacie są przerysowane i denerwujące. Są w stu procentach pozbawione charyzmy. No i jeszcze to uczucie miłości które kieruje Ever w każdej chwili jej życia. Nieważne na jakiej stronie otworzy się książkę, myśli bohaterki będą krążyły wokół miłości. Po prostu wątek miłosny jest tak wypchnięty na pierwszy plan, że nie jestem w stanie nic powiedzieć o bohaterach czy jakiejkolwiek akcji w książce.

Okładka jest jedyną rzeczą za która mogę pochwalić tę część serii. Rzeczywiście jest ładna i przyciąga wzrok, aczkolwiek na polu graficznym przegrywamy z oprawą z Niemiec. Ich wersja jest niesamowita, tajemnicza, ale też i oddająca treść powieści. Co do Amerykańskiej to z całej serii wydanej tam, ta jest najlepsza. Tyle na ten temat.

Sama okładka informuje nas na czym skupiać będzie się książka, więc wiedziałam na co się piszę. Mimo wszystko chciałam dotrzeć do tej części i cieszę się, że nie przerwałam w połowie bo teraz z czystym sumieniem mogę określić, że ta seria jest porażką. ALE dla młodszych czytelniczek, lub dla osób dopiero zagłębiających się w świecie fantasy i paranormali seria może okazać się idealna. Niestety kiedyś dla mnie książka była cudowna, ha nawet prowadziłam forum o serii, tak teraz wolę ambitniejsze książki. Niemniej jednak nie żałuję, że zaczęłam przygodę z twórczością Pani Noel bo to dzięki niej sięgnęłam po kolejne książki i rozczytałam się w tym gatunku.

Autor: Alyson Noel
Tytuł: Na zawsze
Tłumacz: Marta Kitowska
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2012-09-19
Ocena: 3+/6

                          Za książkę bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat! :)





wtorek, 22 stycznia 2013

Libba Bray - Wróżbiarze

Evie O’Neill nigdy nie pasowała do małego miasteczka w stanie Ohio, a kiedy wywołuje kolejny skandal, rodzice wysyłają ją do wielkiego miasta, by zamieszkała z wujem. Dla dziewczyny to nie wygnanie, a spełnienie marzeń – szansa, by pokazać, że jest nowoczesna do szpiku kości i niewiarygodnie odważna. Lecz Nowy Jork to nie tylko jazz i rewia. Ma swoją mroczną stronę. W mieście giną młodzi ludzie. To nie są zbrodnie w afekcie. Są okrutne. Starannie zaplanowane. I niepokojąco podobne do ilustracji z zapomnianej księgi. A nowojorska policja nie potrafi samodzielnie rozwiązać tej sprawy.

Już jakiś czas temu, gdy tylko ujrzałam w zapowiedziach nazwisko Libby Bray podekscytowana nie mogłam doczekać się jej kolejnej książki. Odliczałam dni do premiery, a gdy tylko listonosz dostarczył mi przesyłkę, zaprzestałam czytanie wszystkiego innego by po raz kolejny zatonąć w historii wykreowanej przez moją ulubioną autorkę. Wiele oczekiwałam po tej książce, gdyż uważam że Magicznym kręgiem pani Bray wysoko postawiła sobie poprzeczkę. Do dziś pamiętam nieprzespane noce, spędzone przy tej trylogii, to oczekiwanie aż rodzice wrócą z księgarni z kolejnym tomem, a przede wszystkim to jak płakałam pod koniec Studni Wieczności. Rozpoczynając Wróżbiarzy czułam lekki niepokój czy się nie zawiodę, lecz teraz po skończeniu tej lektury aż mi wstyd, że mogłam wątpić w geniusz Libby.

Okładka US
Przez całą książkę towarzyszy nam narrator trzecioosobowy wszechwiedzący, który niemal co rozdział zmienia postać której historie chce nam opowiedzieć. Dzięki niemu mamy przyjemność poznać nie tylko wątek Evie i Memphisa, ale i losy Thethy zanim trafiła do Nowego Yorku na rewię Ziegfielda, motywy poczynań Sama Lloyda, no i przede wszystkim jedne z najciekawszych fragmentów, mianowicie, historie ofiar Paskudnego John'a. Dzięki tym świetnym opisom sama czułam niepokój i w nocy przechodziły mnie dreszcze. Język autorki sam w sobie jest tak cudowny, że oczarowuję czytelnika swą lekkością tak, że ten nie może się oderwać od książki. Styl pisania Libby powodował, że po raz kolejny przy jej twórczość zatapiałam się w lekturze nie mogąc się od niej oderwać. Może to być też zasługą dobrego tłumaczenia Pani Anny Studniarek, ale tekst jest tak lekki, że w ogóle przy tej książce nie można się zmęczyć.

Zachwalania autorki ciąg dalszy: Świetnie nakreśleni i charyzmatyczni bohaterowie wzbudzali we mnie najróżniejsze emocje, w większości pozytywne, choć czasem decyzje niektórych postaci mnie nieco irytowały. Jako, że kocham trylogię Magiczny Krąg pani Bray, niekontrolowanie porównywałam niektórych bohaterów: Evie wprawdzie nie zyskała u mnie aż tak wielkiej sympatii jak Gemma Doyle, ale i tak trafia na mą listę ulubionych dziewczyn w książkach, za swą odwagę oraz determinację w trudnych chwilach w których gdybym ja się znalazła to zapewne bym się rozpłakała i za góry się poddała bez próby walki. Mimo iż, raczej
Okładka UK
bohaterowie obu serii się od siebie różnią to jedna kreacja wydała mi się niemal identyczna, konkretniej to Mabel. Bardzo, ale to bardzo przypominała mi ona Ann Bradshaw, obie nieśmiałe, niezbyt zdecydowane i z kompleksami.

Nie pierwszy raz Polska okładka książki podoba mi się o wiele bardziej niż te zagraniczne. Z Brytyjską oprawą wygrywamy bezsprzecznie. Jeśli chodzi o porównanie naszej z amerykańską to tu już bym musiała się dłużej zastanowić. W sumie to ciężko określić która ładniejsza gdyż obie są zupełnie inne, kolorystyka, zdjęcia, we wszystkim się różnią. Oryginalna bardziej trzyma się fabuły, jest pokazana deseczka do odczytywania znaków, a z tyłu ukazana kometa, natomiast na okładce wydawnictwa Mag, widać modnie ubraną dziewczynę z krótko obciętymi włosami, najprawdopodobniej Evie i jakieś zapiski. Jedyne co łączy obie wersje to dziwne oko.

Książka jest cudowna, pochłaniająca, intrygująca, wspaniała, magiczna, przerażająca i jeszcze wielu epitetów mogłabym tu użyć. Tak jak wspomniałam na początku, wstyd mi, że mogłam wątpić w panią Bray. Wróżbiarze to według mnie najlepsza książka wydana w 2012 roku. Już od dawna nie czytałam czego tak zapadającego w pamięć. Gdy w nocy dobrnęłam do ostatniej strony już zaczynałam odczuwać "kaca książkowego".  Tą pozycję zdecydowanie polecam każdemu, pff polecam... ja was ludzie gdybym mogła to zmusiła do przeczytania tej lektury. Tyle emocji jak przy tej książce to ja dawno nie odczułam. Od dziś pilnuję wszystkich informacji związanych z drugą częścią, na którą zdecydowanie już czekam z zapartym tchem!

Autor: Libba Bray
Tytuł: Wróżbiarze
Tłumacz: Anna Studniarek
Liczba stron: 607
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2012-11-28
Ocena: 6+/6

                           Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mag! :)